Listopadowe posiedzenie Fed (dokładnie to Federalnego Komitetu ds. Otwartego Rynku – FOMC) przeszło do historii. Rynek odebrał je jako potwierdzenie końca podwyżek stóp procentowych w USA, co miało pozytywne przełożenie na Wall Street i spowodowało wzrost apetytu na ryzyko na rynkach globalnych. Posiedzenie to miało jeszcze jeden pozytywny wymiar. Mianowicie, wyrażone przez szefa Fed zaniepokojenie wysokimi rentownościami amerykańskiego długu, stało się impulsem do spadku tych rentowności. A to dodatkowo pomogło Wall Street i innym rynkom.

Dziś temat polityki monetarnej w USA może jeszcze wrócić. A to za sprawa publikowanych o godzinie 13:30 danych z amerykańskiego rynku pracy. Analitycy szacują, że w październiku stopa bezrobocia pozostała na poziomie 3,8 proc., zatrudnienie w sektorze pozarolniczym wzrosło o 180 tys., a roczna dynamika płacy godzinowej wyhamowała do 4 proc. z 4,2 proc. we wrześniu.

Dane o wyższym od oczekiwań bezrobociu, niższym zatrudnieniu i niższych płacach, dodatkowo wzmocniłyby opisany wyżej odbiór środowego posiedzenia Fed. Stałyby się więc dodatkowym impulsem do wzrostów na giełdach, jednocześnie osłabiając dolara.

Mocniejsze od oczekiwań dane z rynku pracy natomiast mogą wywołać pewną konsternację wśród inwestorów, stawiając znak zapytania przy polityce monetarnej Fed. Wprawdzie trudno oczekiwać, że w średnim terminie to spojrzenie jakość istotnie się zmieni, ale dziś takie dane niewątpliwie popsułyby nastroje na rynkach.