Ostatnio publikowane dane makroekonomiczne z Wielkiej Brytanii przypominają rollercoaster. Jednego dnia rozczarowujący raport, kolejnego optymistyczny, a później znowu pesymistyczny. Po tym jak w środę inwestorzy poznali dane o inflacji CPI, która owszem spadła, ale mniej od prognoz, w czwartek dostali optymistyczny odczyt indeksu PMI dla brytyjskiego przemysłu. Dziś natomiast przyszedł czas na słabe dane. I takie faktycznie były. W kwietniu sprzedaż detaliczna w Wielkiej Brytanii spadła o 2,7 proc. R/R. To wynik wyraźnie gorszy od prognoz. Ekonomiści prognozowali bowiem spadek sprzedaży jedynie o 0,1 proc. R/R. Dodatkowo negatywną wymowę tych danych zwiększa fakt, że marcowe dane o sprzedaży skorygowano o połowę w dół. Ostatecznie wzrosła ona tylko o 0,4 proc. R/R, a nie o 0,8 proc. jak podawano przed miesiącem.

Kurs GBP/USD w pierwszej chwili zareagował spadkiem do 1,2678 z 1,2690 na ten raport, ale dość szybko odrobił straty. Sytuacja na wykresie dziennym GBP/USD jest równie ciekawa jak napływające w ostatnich dniach dane z brytyjskiej gospodarki. Ostatnie dwa dni to wyhamowanie wzrostów GBP/USD, które rozpoczęły się w drugiej połowie kwietnia z okolic 1,23. Na wykresie dziennym wczoraj i w środę zostały wyrysowane podażowe świece, co nawet w scenariuszu kontynuacji wzrostów GBP/USD w kolejnych tygodniach, może teraz zapowiadać korekcyjne cofnięcie. Dlatego do czasu ewentualnego zanegowania wspomnianych świec będzie się utrzymywać ryzyko cofnięcia kursu przynajmniej do 1,2629-1,2643.

W przypadku funta należy wiedzieć jeszcze o dwóch ważnych sprawach. Po pierwsze, piątek jest ostatnim dniem przed długim weekendem w Wielkiej Brytanii, gdzie poniedziałek jest dniem wolnym. To samo zresztą dotyczy USA. Po drugie, premier UK ogłosił, że wybory parlamentarne na Wyspach odbędą się 4 lipca, stąd w najbliższych tygodniach polityka może być dodatkowym czynnikiem kształtującym notowania funta.