W środę, po trzech sesjach wzrostowego odbicia, gwałtowna fala wyprzedaży akcji przetoczyła się przez Wall Street. Indeks DJIA stracił 3,57 proc., S&P500 spadł o 4,404%, a Nasdaq Composite o 4,73 proc. To największa dzienna przecena akcji od 2 lat.

Tym razem amerykańska giełda otrzymała nokautujący cios od detalistów. Wyniki i ostrzeżenia m.in. z Walmartu o tym, że rosną koszty funkcjonowania biznesu, a jednocześnie konsumenci zaczynają trzymać się za portfel i nie jest już tak łatwo przerzucać na nich wzrost cen, wywołała wyprzedaż detalistów, co pociągnęło za sobą cały rynek. Oczywiście w tle cały czas są tez inne negatywne z punktu widzenia wydarzenia, jak obawy związane z podwyżkami stóp procentowych przez Fed, wojna w Ukrainie, czy zaniepokojenie słabnąca kondycją chińskiej gospodarki. Inwestorzy mogli tez przestraszyć się doniesień o odkrytych nowych przypadkach małpiej ospy w Europie i USA.

Z punktu widzenia analizy technicznej spadki na Wall Street nie powinny być zaskoczeniem, chociaż już ich skala tak. Widać do dobrze na wykresie dziennym US500. Zwrot nastąpił tuż spod silnej strefy oporu 4106,38-4156,10, jaką tworzy „wojenny dołek” z 24 lutego, lokalne dołki z pierwszej połowy marca, a także 38,2 proc. zniesienie spadków z okresu koniec marca – połowa maja.

Wykres dzienny US500

Zwraca uwagę, że ta wczorajsza wyprzedaż akcji toanalogiczna sytuacja do tej z 7 marca, gdy US500 również mocno straciłzagłębiając się w rejon popytowego oddziaływania dolnego cienia świecy z 24lutego. Wtedy udało się popytowi obronić dołek, co w połowie marca zaowocowało potężnymodbiciem na Wall Street. Czy teraz powtórzy się ta sytuacja. Nie jest towykluczone.