Piątkowe "jastrzębie" wystąpienie szefa Fed w Jackson Hole sporo namieszało. Rynki akcji ponownie grają pod podwyżkę stóp procentowych w USA we wrześniu o 75 punktów bazowych (pb). Jeżeli najbliższe dane z rynku pracy będą wyjątkowo dobre, to nawet pomimo spadku inflacji w sierpniu, taka podwyżka może zostac "przyklepana".

Rynek terminowy wycenia aktualnie na poziomie 74,5 proc. prawdopodobieństwo tego, że na wrześniowym posiedzeniu Fed kolejny raz podwyższy stopy procentowe o 75 pb, podnosząc tym samym przedział wahań dla stopy funduszy federalnych do 3,00-3,25 proc. Do końca roku rynek terminowy widzi wzrost tej stopy jeszcze o minimum 50 punktów bazowych do 3,50-3,75 proc.

Jeszcze silniejsze zaostrzenie polityki monetarnej widzi John Williams, szef Fed z Nowego Jorku. Wczoraj powiedział on, że stopy procentowe powinny zostać podniesione do poziomu nieco powyżej 3,5 proc. Jednocześnie twardo on zaznaczył, że nie przewiduje obniżek kosztu pieniądza aż do 2024 roku.

W Fed obecnie najbardziej jastrzebion nastawieni są Bullard i Kashkari, widzący wzrost stopy funduszy federalnych do docelowego poziomu 3,75-4,00%.

Nieco bardziej sceptycznie nastawieni do podwyżek są ekonomiści. A w zasadzie byli ponad tydzień temu, czyli jeszcze przed wystapieniem Powella. Prognozowali oni, że we wrześniu stopy zostaną podniesione o 50 pb, a w I kwartale 2023 roku znajdą się na docelowym poziomie 3,50-3,75%. Następnie w III kwartale 2023 widzieli ich obniżkę do 3,25-3,50%.

Pytanie tylko, czy po Jackson Hole nie zmienią oni zdania? Tak jak to ostatnio zrobił rynek terminowy.